25.03.2014

Rozdział 16

Ta sytuacja jeszcze bardziej mnie zszokowała. To niemożliwe. Mój Jay miał wyjechać aż na rok! Wzięłam dwa głębikie wdechy ,bo przecież kobiety w ciąży nie mogą się denerwować. Postanowiłam wszystko solidnie przemyśleć. Jay dostał szansę swojego życia. Nie mogę mu jej odbierać. To byłoby samolubne z mojej strony. Już otwierałam usta by się zgodzić kiedy usłyszałam głos mojego chłopaka.
- Nie ma takiej opcji- Powiedział.
-Owszem jest- Przebiłam chłopaka.
- Nie!- Wrzasnął poddenerwowany Jay.
- Jay nie możesz odbierać nam tej szansy. Drugiej nie dostaniemy!- Poparł mnie Nathan.
- Nate powinieneś zrozumieć Jaya. On będzie ojcem ,a jeśli pojedzie w tą trasę to nie będzie go nawet przy narodzinach dziecka- Postawiła się za. Jayem Alyshia.
- Ale nie wypuszczą nas w trasę bez niego- Wysunął argument Tom.
- Tom ma racje. Nie mogę wam obierać szansy- Odpowiedziałam po czym spojrzałam na Jaya i położyłam ręce na brzuchu- Poradzimy sobie.
- Nie- Odpowiedział bez ogródek- Jakim będę ojcem skoro nie będzie mnie przy narodzinach i pierwszych miesiącach życia mojego dziecka.
- Porozmawiajmy w cztery oczy- Zaproponowałam.
- Dobrze- Zgodził się Kędziorek po czym wskazał reszcie by wyszli. Tak też zrobili. Zostaliśmy sami w pokoju.
- Jay ja...- Zaczęłam-....My- Poklepałam się po brzuchu- Damy soie radę-
- Nie ,Klaudia- Powiedział- Tak nie może być- Przyłożył rękę do mojego brzucha.
- Ja już podjęłam decyzję- Powiedziałam.
- Nie pozwalam. Zastanów się nad tym.

Po długich namowach Jaya zdecydowałam się pójść mu na ugodę i zastanowić się nad moją decyzją. Tylko nad czym tu się zastanawiać? Myślałam leżąc na łózku w swoim akademickim pokoju. Leżałam i zastanawaiłam się co dalej robić. Tak naprawdę nie miałam zamiaru zmieniać zdania. Nie mogę odbierać im kluza do spełnienia marzeń. Ale dobze było prynajmniej z tego powodu że nie było ani Alyshii ani Roksi. Poszły na jakąś imprezę. W normalnych warunkach poszłabym z nimi ,ale to nie były zwykłe warunki. Po długim namyśle podjęłam istateczną decyzję. Wymagała ona co prawda dużo mojego płaczu ,ale nie mam innego wyboru. Wyciągnęłam kartkę i długopis i zaczęłam pisać.

Drogi Jayu!
Przepraszam że robię to w ten sposób ,ale nie miałabym siły spojrzeć ci w oczy.
Ten list to pożegnanie.  

Pojedyńcza łza skapnęła na świerzo napisane słowa.Pisałam dalej.

Żegnam się z Tobą ,bo doszłam do wniosku że nie mpgę odbierać  ci takiej szansy.
Przepraszma cię ,ale musisz się pogodzić z faktem że możesz już nigdy mnie nie zobaczyć.
To raczej pewny fakt.
Spróbuj o mnie zapomnieć.Tak jakby nigdy mni nie było.
Żegnaj Jay.

Łzy skapywały mi ciurkiem po twarzy. Resztkami sił wstałam i zaczęłam się pakować najszybciej jak się da by nikt nie zauważył mojej ucieczki. żegnaj Anglio, żegnaj Londynie, Żegnaj Jay.

Czułam się jak trup. Gdyby nie dziecko w moim brzuchu zastanawiałabym się czy moje życie ma jakiś sens. Straciłam wszystko chłopaka, koleżanki i.... Szczęście. Właśnie przekroczyłam granicę Warszawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz