- Ale Pani jest- Potwierdził moje najgorsze przeczucia- Może Pani już wrócić do domu- Powiedział i wyszedł z sali. Zostawił mnie, Jaya i nasze nienarodzone dziecko samych w sali. Spojrzałam przeciągle na Jaya. Wgapialiśmy się w siebie bez słowa w kilka minut.
- Boże... Ty jesteś w ciąży- Powiedział w końcu z tępym wzrokiem.
- Serio?- Zironizowałam.
- Ale...ale przecież ty się zabezpieczałaś. Brałaś przecież tabletki- Doszukiwał się faktów.
- Tak, brałam ,ale na opakowaniu napisane było że działa w 97%. Widać zmieściłam się w tych 3%- Powiedziałam słabym głosem. Cały czas nie mogłam uwierzyć że nosze pod sercem dziecko Jaya. Sama nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Z jednaj strony zawsze chciałam być matką ,ale na pewno nie w wieku dziewiętnastu lat. Z drugiej strony zastanawiałam się jakie tortury wymyśla dla mnie rodzice jak sie dowiedzą. W najlepszym wypadku mnie oskalpują. Dlaczego? Bo moi rodzice to typowi ludzie z sąsiedztwa. Wiecie, Co ludzie powiedzą? Jestem skończona.
- Przecież ty nie możesz być w ciąży. Akurat kiedy zaczęło mi się układać- Zaklął Jay. Dotknęły mnie te słowa.
- Co chcesz się pozbyć dziecka?! Jak chcesz wiedzieć to sama sobie go nie zrobiłam!- Wrzasnęłam i wyszłam z sali. W korytarzu przy wyjściu usłyszałam za sobą czyjeś kroki.
- Klaudia ,poczekaj! Przepraszam-Jay zrównał się ze mną- Po prostu to dla mnie za dużo. Boję się że nie dam sobie rady- Przyznał ,a ja momentalnie stanęłam. Rzuciłam się Jayowi na szyję i zaczęłam obficie płakać.
- Cii...Cii.. Jakoś to będzie- Pocieszał mnie chłopak głaszcząc po włosach- Damy radę- Zapewnił mnie- Po kilku minutach odkleiłam się od niego.
- Sądzisz że powinniśmy powiedzieć reszcie?- Zapytałam.
- Chyba lepiej żeby wiedzieli- Skwitował Jay.
- To czeka nas długa rozmowa- Westchnęłam.
Weszliśmy do mieszkania TW. Odkąd trafiłam do szpitala Roksi i Alyshia próbowały dostać się do mnie na salę ,ale gdy się nie udało czekały na jakieś wiadomości w mieszkaniu chłopaków. Podobno Roksi prawie osiwiała ze stresu. Weszliśmy powoli do pokoju. Przed wejściem do pokoju ustaliliśmy. Żadnych pochopnych ruchów.
- No jesteście już! No i co się stało?- Zapytała Roksi wstając z kanapy.
- Powoli- Zaczęłam- Roksi usiądź. Najlepiej wszyscy usiądźcie- Zrobili to o co prosiłam.
- No więc co jest?- Dopytywał się Max.
- Jestem w ciąży- Powiedziałam na wdechu. Wtedy nastała ta niezręczna cisza. Trwała może dwie minuty ,ale dla mnie była jak wieczność.
- Jak to?- Zapytał Tom.
- A co nie wiesz skąd się dzieci biorą?- Odpowiedział pytaniem na pytanie Jay.
- Jak mogliscie być tak nieodpowiedzialni! Nie wiecie że trzeba się zabezpieczać?!- Naskoczyła na nas Roksi.
- Zabezpieczaliśmy się ,ale tabletki czasem nawalają- Odpowiedziałam speszona. Tego jeszcze nie było! Roksi uczy mnie postępowania płciowego!
- Nie wiecie że są też inne, bezpieczniejsze środki antykoncepcyjne!?- Zapytała.
- Roksi daj spokój- Uspokajał ją Gary- To nam komplikuje wszystko.
- Niby co?- Zapytał Jay.
- Dziś rano zaproponowano nam trasę koncertową Glad you came wraz z innymi waszymi piosenkami. Miała trwać rok- Odpowiedział.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorry że wczoraj notki nie było ,ale teraz będą dodawane rzadziej.
Po pierwsze, dlatego że nie mam czasu pisać codziennie.
Po drugie ,bo gdy wpisy są dodawane codziennie to wtedy jest głupio.
Po trzecie, wczoraj założyłam nowego bloga.
Jeśli kogoś to interesuje to jest to blog o tematyce The Originals i Pamiętniki Wampirów.
Tu daje link:
http://klaus-mikaelson-opowiadanie.blogspot.com/
Całuski, Ella!
Ale super. Dalej.
OdpowiedzUsuńrin-day.blogspot.com
Serdecznie gratuluję! Twój blog został wybrany do drugiego etapu konkursu na moim blogu! Szczegóły tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com/
Zakładka: konkursy.
Życzę dalszych sukcesów!
Evenstar K.K.T.