Własnie weszliśmy z Roksi do naszego nowego pokoju. Luksusy to to nie były. W każdym razie nie ma co marudzić. W pokoju razem z nami mieszka jeszcze jedna dziewczyna ,ale ona jest teraz na wykładach (spóźniłyśmy się z przyjazdem o tydzień). Był jeden pokój na trzy osoby i jedna łazienka. Kuchnia była jedna na dwa pokoje (Stała pomiędzy dwoma pokojami) co dla Roksi z racji tego że jest głodomorem nie wróży nic dobrego. Własnie wypakowywałyśmy rzeczy kiedy do naszego pokoju nagle ktos wszedł. W drzwiach stanęła nieznana mi niska dziewczyna o karmelowej karnacji i czarnymi włosami upiętymi w wysokiego koka.
- Pomyliłam pokoje?- Spytała patrząc na nas podejrzliwie.
- Ależ nie.- Powiedziała Roksi i w ekspresowym tempie znalazła się przy dziewczynie.- Jestem Roksana ,ale mów mi Roksi ,a to Klaudia.- Wskazała mnie ręką- Jesteśmy ze stypendium. Z Polski.
- Ach, to wy jesteście tymi lokatorkami z którymi mam mieszkać. Dyro mnie uprzedzał. Kompletnie zapomniałam.- Dziewczyna uderzyła się z otwartej ręki w czoło- Jestem Alysha.- Powiedziała i podała rękę Roksi i mnie ,bo akurat do niej podeszłam. Po chwili jednak szybko położyła się na swoje łóżko i zaczęła SMS-ować.
- Ej, Dziewczyny?- Zaczęła Alysha po kilku minutach. Spojrzałyśmy na nią wyczekując na pytanie.- Nie będziecie miały nic przeciwko jeśli dziś wieczorem przyjdą do nas mój brat i jego koledzy?
- Nie raczej nie.- Powiedziała Roksi- A ty Klaudia?- Ja wzruszyłam tylko ramionami.- Sorry za Klaudię od pewnego czasu jest ciut przymulona- Powiedziała Roksi zasłaniając usta ręką dla lepszego efektu. Westchnęłam przeciągle.
Około osiemnastej wszystko było już rozpakowane. Wiedziałam że niedługo mieli przyjść goście ,a ja nie czułam się na siłach do poznawania nowych ludzi. Szczególnie chłopaków. U mnie wciąż trwała żałoba. Bez powiadomienia dziewczyn wyszłam na miasto. Idąc ulicami zaczęłam zastanawiać się co mam zamiar robić. Ja wiem? Może pójdę do biblioteki. Wypożyczę sobie jakąś książkę. W Londynie w końcu na pewno był większy wybór książkowy niż w Radomiu. Po żmudnych poszukiwaniach wreszcie znalazłam bibliotekę o którą mi chodziło. Po obejrzeniu wszystkich książek postanowiłam wypożyczyć drugi tom Pamiętników Wampirów. W Radomiu do tej książki były takie kolejki że nie chciało mi się czekać. Następnie skierowałam się do sali czytelnianej i zatopiłam się w lekturze. Po kilku minutach możliwe że godzinach schowałam książkę do torby i postanowiłam wrócić do akademika.
Już w korytarzu było słychać donośne krzyki i śmiechy z mojego i dziewczyn pokoju. Westchnęłam po raz kolejny. A więc nadal mieliśmy gości. Nie było sensu się teraz cofać. Postanowiłam że przemknę się przez korytarz w mieszkaniu do kuchni tak by nikt mnie nie zauważył. Cichutko otworzyłam drzwi. Już od progu uderzyła mnie głośność muzyki. Dla mnie to lepiej. Mniej prawdopodobne że mnie usłyszą. Odstawiłam kurtkę na wieszak i przeszłam na palcach do kuchni. Na szczęście w kuchni nikogo nie było. Usiadłam na krześle przy stole i oddałam się czytelniczej przyjemności. Po kilkunastu sekundach moje czytanie przerwał głośny stukot. Spojrzałam w stronę z której go usłyszałam. Zobaczyłam że w drzwiach jakiegoś wysokiego chłopaka o niebieskich oczach i kręconych włosach schylającego się nad potłuczoną butelką piwa.
- Pomogę ci- Zaoferowałam i podbiegłam szybko do chłopaka. Schyliłam się i zaczęłam zbierać kawałki potłuczone butelki.
- Nie trzeba- Powiedział chłopak unosząc głowę i patrząc w moje oczy. Wtedy zobaczyłam najprzystojniejszego chłopaka jekiego było mi dane zobaczyć w życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz