19.03.2014

Rozdział 11

Przez kolejne pięć dni nie działo się nic. Czułam w sobie kompletną pustkę. Co tu dużo mówić. Znów nieszczęśliwie się zakochałam. Ileż razy można mieć pecha w miłości? Widać tego mi bóg nie szczędzi. Wiele razy chodziłam do chłopaków. To jest Chrisa, Ryana i Johna i może mało ,ale trochę mi to pomagało. Zawsze byli tacy zabawni że trudno było być przy nich smutnym. Dużo pomagały mi też Roksi i Alyshia które od razu wyniuchały o co chodzi. Dziś był dzień premiery teledysku. Mimo słów Maxa nie miałam zamiaru go oglądać. Utknęłam w martwym punkcie. Zresztą tak samo jak Jay. Ja musiałam przechodzić przez najgorsze wakacje mojego życia mieszkając pod jednym dachem z tym palantem ,a on musiał znosić to że jestem tu i to jeszcze do tego na jego życzenie i będę musiała zostać do samego końca. W tym sporze Gary był Szwajcarią. Starał się być neutralny ,ale co jakiś czas podejmował słabe próby pogodzenia nas.
Chcąc być jak najdalej od wszelkich komputerów i telewizorów które mogłyby dziś wyemitować teledysk chłopaków umówiłam się z Chrisem i jego braćmi na plażę. Miały być też dziewczyny Ryana i Johna. Jennifer i Kate. Poznałam je dwa dni temu i od razu polubiłam. Były dla mnie bardzo miłe i jak nikt rozumiały teraz moją sytuację związaną z Jayem. Chociaż przyznam że był też minus. Dziewczyny zawodowo grały w siatkę dlatego czułam się przy nich jeszcze gorsza. Ale to niezbyt ważny szczegół.
Szłam własnie oświetlona przez słońce drużką w tych moich genialnych zsuwających się ze stóp japonkach i rozmyślałam nad słowami Maxa. Nie chciał mi niczego więcej zdradzić. W połowie drogi usłyszałam za sobą czyjeś śmiechy i kroki. Po chwili Jennifer i Kate zrównały się ze mną.
- Jak tam młoda?- Zapytała Kate. Z całego towarzystwa byłam najmłodsza. Nie znosiłam określenia młoda albo mała jak zwykli mnie nazywać. Już wiem jak w zespole czuje się Nate.
- Nic specjalnego. Dalej tak samo chujowo- Odpowiedziałam. Na co dzień starałam się nie przeklinać ,ale tej sytuacji nie dało się inaczej nazwać.
- Na pewno nie jest aż tak źle- Pocieszyła mnie Jennifer z tym jej nieznikającym bananem na twarzy.
- Chcesz się przekonać?- Zaśmiałam się. Starałam się przynajmniej nie zachowywać się jak przymulona tylko jak to się mówi? Cierpieć w środku- A chłopaki gdzie?- Zapytałam.
- Już na plaży. Nie chciało im się na nas czekać. Bo wiesz, my musimy jakoś wyglądać- Odrzekła Jen. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Faceci- Prychnęłam.
Po kilku chwilach z ogromnymi uśmiechami na twarzy doszłyśmy do chłopaków. Już się rozgrzewali przy siatce. Jęknęłam cicho. Znów chcą grać w siatę.
- No doszył wreszcie, mimozy!- Zakpił John na wstępie.
- Bardzo śmieszne. Ty żeby wyglądać tak jak my musiałbyś przygotowywać się z tydzień- Odpyskowała mu Kate. Jego dziewczyna.
- Bardzo śmieszne- Skwitował John- Dzielimy składy!- Zawołał.

- No meczyk był niezły- Przyznał Chris dając mi sójkę w bok. Dałam z siebie dziś wszystko. Sama nie wiem dlaczego akurat na tym meczu się tak starałam. Może dlatego żeby zapomnieć o teledysku. W każdym razie i tak dużo nie pomogłam.
Siedzieliśmy w szóstkę na ławkach pod parasolem i z zapałem piliśmy zimne napoje. Mecz był wyjątkowo długi więc wszyscy byliśmy już mocno zmęczeni. Wtedy stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Z pobliskiej sceny dobiegł nas dobrze znany nam głos.
- Próba mikrofonu- Nikt z nas nawet nie zauważył że Ryana nie ma ,a teraz stał na scenie i chyba chciał coś oznajmić.
- Chciałbym zapytać się o coś bardzo ważnego osobę która jest moim największym skarbem- Zaczął i razem z mikrofonem zszedł ze sceny i zaczął iść w naszą stronę. Wokół sceny zebrało się już sporo gapiów więc przejście przez nich wszystkich zajęło mu trochę czasu. Doszedł do nas i stanął naprzeciwko Jen. Po chwili uklęknął. Chyba domyślam się co ma zamiar zrobić.
- Jennifer, wyjdziesz za mnie?- Zapytał wyciągając w stronę Jen małe pudełeczko z pierścionkiem. Na policzki Jen spłynęły dwie łzy szczęścia i wzruszenia.
- Tak!- Odpowiedziała i założyła pierścionek po czym rzuciła się Ryanowi na szyje.

Było już sporo po dziewiętnastej ,a o tej godzinie obiecałam sobie wrócić do domu. Ale cały czas byłam na plaży. No cóż to chyba specjalna okazja, nie? Stałam z drinkiem nad oceanem i myślałam o Ryanie i Jen. Niektórym to się udaje. Aż trudno uwierzyć. Po chwili zauważyłam że podszedł do mnie Chris.
- Sądzisz  że jest wart tego byś tyle o nim myślała?- Zapytał. Poczułam się zbita z tropu. Chrisowi o Jayu i nic nie mówiłam.
- Nie. Raczej nie- Odpowiedziałam.
- W takim razie zakończ to- Podpowiedział.
- To nie takie proste- Odpowiedziałam.
- Miewałem już takie sytuację i mogę ci podpowiedzieć co zrobić. Przemyśl sobie wszystkie wasze wspólnie spędzone chwile i przekalkuluj czy było ci dobrze. Spróbuj też znaleźć przyczynę waszego kryzysu i wtedy znajdziesz odpowiedź- Powiedział i odszedł do braci.
Długo zastanawiałam się nad jego słowami. Siedziałam na piasku i rozmyślałam chyba z godzinę. Wtedy mnie olśniło. Wstałam i najszybciej jak mogłam pobiegłam w kierunku domu. Prawie połamałam przy tym nogi ,ale cel był ważniejszy. Kilkaset metrów przed domem z pobliskich telebimów doszła mnie dobrze znana mi piosenka. ,So i glad you came'. Spojrzałam się w tamtą stronę i wtedy zobaczyłam teledysk ,a w nim Jego. Już wiedziałam o co chodziło Maxowi. Zerwałam się w jeszcze szybszym tempie w kierunku domu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz