18.03.2014

Rozdział 10

Bracia Chrisa nazywali się Ryan i John i pomimo niezbyt dobrego pierwszego wrażenia okazali się bardzo fajni. Fajnie się z nimi grało. Szczególnie z tego powodu że wiem że gram w siatkę jak noga ,a mimo to że kilka razy się podśmiewali to moją słabą grę w przeciwieństwie do moich kolegów i koleżanek z liceum i gimnazjum potrafili obrócić w żart. Mimo że nie najlepiej się teraz dzieje w moim życiu uczuciowym to wróciłam do domu w świetnym humorze. Wiem ze to głupie robić to dopiero teraz ,ale dopiero sobie przypomniałam.

Poznać nowych przyjaciół.

Jeśli Kuba obserwuje mnie tam z góry to pewnie jest zadowolony z kolejnego skreślonego punktu. Wzięłam prysznic i z zadowoloną miną wyszłam na basen przed domem. Ale jak to mówią ,Wszystko co dobre kiedyś się kończy'. Na basen przed naszym domem wtargnął rozeźlony Jay i spojrzał na mnie wściekle.
- Co to ma znaczyć?!- Wrzasnął ,a ja ściągnęłam brwi na znak niezrozumienia.
- Nie rozumiem o co ci chodzi?- Zapytałam z głupkowatą miną,
- Nie udawaj że nie wiesz! Widziałem cię dziś z jakiś gościem!- A więc to o to chodzi. Jay ma ból dupki.
- To tylko kolega. Nie przesadzaj- Uspokajałam chłopaka.
- To ja przez cały dzień urabiałem się po łokcie w teledysku ,a ty mi rogi doprawiasz!- Wrzasnął na mnie. Strasznie dotknęły mnie jego słowa ,ale starałam się tego po sobie nie pokazywać. Jak on w ogóle mógł myśleć że byłabym w stanie go zdradzić?! Szybko przybrałam maskę obojętności.
- Zdawało mi się że ci na mnie nie zależy- Odpyskowałam i chyba trafiłam w czuły punkt. Jay wręcz poczerwieniał ze złości.
- Zależało mi. Ale jak teraz widzę przede mną taką sukę to nie mogę w to uwierzyć- Nie wytrzymałam. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Jay wrócił do domu ,a ja siedziałam przed basenem i płakałam. Dlaczego to zrobił?! Czemu mnie tak nazwał?! Dlaczego mnie tak rani?! Zachciało ci się miłości, pomyślałam.I co ja w nim widziałam? Łatwo odpowiem sobie na to pytanie. Wtedy wydawał się idealny. Ale to było kiedyś. Teraz wiedzę kim naprawdę jest.
Po chwili usłyszałam za sobą czyjeś kroki.
- Czego?!- Wrzasnęłam. Sądziłam że to pewnie Roksi albo Alyshia ,ale po chwili obok mnie usiadł się nie kto inny jak Max. Podał mi butelkę z procentami ,a ja pociągnęłam spory łyk.
- Dlaczego on jest takim fiutem?- Zapytałam chłopaka.
- Nie jest. Po prostu był pod wpływem emocji. Nie wiedział co robi. Przecież Jay nigdy by cię tak nie nazwał- Bronił kolegi Max.
- No błagam cię, nie osłabiaj mnie. Dobrze wiedział co mówi i zrobił to z premedytacją. Widać nic dla niego nie znaczyłam- Upiłam kolejny duży łyk z butelki.
- Nie mów tak. Jay nie jest dziś sobą. Od kiedy się z tobą pokłócił zachowywał się jak trup ,a kiedy nie przyszłaś na plan to był dla niego ostateczny nóż w serce- Powiedział Max ,a ja prychnęłam.
- Rozumiem Max że zamierzasz mi wciskać ten kit?-
- W dzień premiery teledysku zobaczysz o co mi chodzi. Tylko uważnie się przyjrzyj- Powiedział i odszedł w stronę domu zostawiając mnie z milionem pytań w głowie.

2 komentarze:

  1. Jest napięcie...Jeszcze tekst 'Jak ma ból...' nie powiem czego. :D Foszek foreveroszek rozumiem. Jeszcze ta dramaturgia... Kocham <3

    OdpowiedzUsuń