17.03.2014

Rozdział 9

Obudziłam się dziś rano w fatalnym humorze. Od wczorajszej kłótni nie zamieniłam z Jayem ani słowa. Podle się z tym czuje ,ale mam swoją dumę. Ciekawe co by było jakbym to ja miała się na jego oczach obściskiwać z jakimś chłopakiem. Roksi i Alyshia które już oddawana podejrzewały że między mną a Jayem coś się dzieje biorą mnie w krzyżowy ogień pytań ,Czemu ze sobą nie gadacie?', ,Pokłóciliście się' , ,Coś się stało'. Czasami mam im chęć odpowiedzieć żeby sobie gdzieś te pytania włożyły. Ale wiem też że chcą dobrze. Ale jak to mówią ,dobrymi chęciami piekło wybrukowane'. Najgorsze był dzisiejszy ranek kiedy Jay przeszedł obok mnie tak obojętnie jakbym była powietrzem. Co za palant! Zaczynam się zastanawiać czy od początku nie chciał mnie tylko wykorzystać. Boże jaka ja byłam głupia. Jest 12.00 od wczorajszego wieczoru udaję twardą ,ale tak naprawdę kiedy jestem sama wypłakuję się w poduszkę. Próbowałam nawet flirtować z innymi chłopakami ,ale jestem na tyle durnie uzależniona od Kędziora że nic z tego nie wychodziło. Plułam sobie w brodę za to że dałam się tak omotać! Tak to jest zaufać mężczyźnie! Ewidentnie mam pecha w miłości. Pierwszy chłopak był ćpunem i próbował mnie w to wciągnąć, drugi umarł na raka ,a trzeci po nocy ze mną kompletnie mnie ignoruje! W moim życiu ogólnie nigdy nie było dużo mężczyzn. Wychowywałam się bez ojca za to z matką i dwoma bliźniaczymi siostrami. Jesteśmy trojaczkami. Ja, Ewelina i Gabriela. Wyglądamy kropka w kropkę tak samo ,ale charaktery mamy zupełnie różne. Ja jestem zwykłą dziewczyną. Lubię poszaleć ,ale i szybko się zakochuję. Ewelina to czyste zło. Uwielbia robić ludziom na złość. Jej hobby są też jednorazowe numerki. Gabrysia za to jest marzycielką. Słodką dziewczynką ubierającą się na różowo i farbującą się na blond. Jednak wiecznym utrapieniem naszej matki były nasze ciągłe wojny o chłopaków. Bo akurat gust do płci przeciwnej miałyśmy wszystkie taki sam więc w domu wiele razy toczyłyśmy o przedstawicieli płci męskiej dzikie wojny. Mama więc szybko z nami osiwiała.
Szłam właśnie z Roksi i Alyshią na basen. Roksi i Alyshia o 15.00 miały się stawić na planie teledysku ,ale ja nie miałam zamiaru się tam wybierać. Po co? Patrzeć jak ten kretyn obściskuje się z jakąś lalą? Wolałam zostać i trochę się poopalać. Przyda mi się to. Jestem blada jak ściana.

Zostałam sama. Dziewczyny trochę popływały ,ale później powiedziały że muszą już iść na plan. Nie do końca wiem po co ,ale chyba się domyślam. Alyshia idzie ,bo Siva jako zazdrosny brat chcę mieć na nią oko ,a Roksi odkąd  oficjalnie spotyka się z Garym pomaga mu też w pracy i z czego wiem trochę pomaga mu przy ogólnej reżyserii teledysku. Po dwóch godzinach wylegiwania się na leżaku wszystko zaczęło mnie piec. Widać filtr już wysechł. Wstałam i podeszłam do torby. I wtedy to się stało. Poczułam coś jakby popchnięcie i zatoczyłam się do wody. Spojrzałam na miejsce w którym przed chwilą stałam. Teraz stał tam wysoki wysportowany blondyn i patrzył na mnie ze speszoną miną.
- Patrz jak leziesz kretynie!- Wrzasnęłam i zaczęłam wychodzić z basenu.
- Przepraszam! To było niechcący- Usprawiedliwiał się speszonym głosem i wtedy usłyszałam za nim jakieś salwy śmiechu. Chłopak pomógł mi wyjść z basenu ,a ja spojrzałam w kierunku dźwięków. Kilka metrów za blondynem dwójka chłopaków w jego wieku wręcz zataczała się ze śmiechu.
- Fajnych masz kolegów- Prychnęłam.
- Wiem- Zironizował- Choroby psychicznej nie wykryto ,ale ja i tak wiem że mają nieźle nierówno pod sufitem- Zaśmiałam się- Tak w ogóle jestem Christian ,ale mów mi Chris- Wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Klaudia- uścisnęłam wyciągniętą dłoń Chrisa.
- Nie jesteś stąd?- Zapytał.
- a kto jest? To kurort- Oświeciłam Go.
- Chodziło mi raczej o to że nie masz typowo amerykańskiego albo angielskiego imienia ,a takich tu jest najwięcej- Powiedział.
- Jestem z Polski, jeśli o to ci chodzi. A ty skąd jesteś?-
- Z Ameryki. Konkretnie z Kalifornii. Te dwa dekle to moi bracia. Zrobiliśmy sobie małe wakacje- Powiedział ,a po chwili usłyszeliśmy głos jednego z braci Chrisa.
- Ej,młody idziesz czy nie?!-
- Sorry muszę już iść. A właściwie może chcesz się zabrać z nami?- Zaproponował. Skąd my to znamy..
- Zależy gdzie idziecie?- No co? Maiłam żałobę po zmarłym chłopaku ,ale nie po tym palancie Jayu choć chłopaka na pewno nie szukam.
- Idziemy grać w siatę- Powiedział.
- To idę- Uśmiechnęłam się do chłopaka.

2 komentarze:

  1. Masz talent. Widać, że w swoje opowiadania wkładasz duuużo serca i czasu. Tak trzymaj, a Twój blog na pewno odniesie sukces. Odwiedź też mnie:
    hogwart-naszymi-oczami.blogspot.com
    W komentarzu KONIECZNIE zostaw link do swojego bloga, a dodam Cię do obserwowanych i często będę odwiedzać.
    Pozdrawiam gorąco.
    Trzymam kciuki za sukces Twojego bloga. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki ;P Ty też masz super bloga <3

    OdpowiedzUsuń